RELACJA ŚWIADKA ( KS. GRZEGORZ DRAUS) I PROŚBA O POMOC…

Dla organizujących transport z pomocą: można jechać na Medyka/Szegini, tam będzie przeładowany na przejściu granicznym w samochody jakie postawi Administracja Wojskowa, którzy zawiozę w potrzebujące miejsca, w tym i do Caritasu i parafii. O transporcie proszę informować +380975170642 (ks. Grzegorz Draus, Lwów) lub Administrację +380638051336
List musi zawierać:
 1. Odbiorca pomocy: Lwowska Obwodowa Administracja Armii Kozytsky M.Z.
 2. Rekwizyty organizacji/osoby dostarczającej ładunek, jakim jest pomoc humanitarna, skąd jedzie.
 Kierowca, który wykonuje transport, dane  paszportu i samochódu
„Transport pomocy humanitarnej zawiera: żywność/koce/materace
 podpis obcokrajowca.
Dokumenty proszę mieć skierowane lub foto na telefonie.
Do szefa Lwowskiej Obwodowej Administracji Wojskowej
 Kozycki MZ
 Szef lwowskiej służby celnej Państwowej Służby Celnej Ukrainy
 Mieńszikow DO
 Drodzy Maxim Zinovievich i Daniel Alekseevich!
     W związku z zakrojoną na szeroką skalę agresją wojskową Federacji Rosyjskiej na Ukrainę organizacja _ _ (nazwa organizacji/osoba) ________ z siedzibą _ (miasto) ______ dostarcza na Ukrainę ładunek pomocy humanitarnej, a mianowicie do Obwodu Lwowskiego Administracja Wojskowa.
 1. Lista: żywność/koce/materace (*bardzo ogólnie)
 2.…
      Ładunek jest przewożony samochodem (samochodami) _________________, numer rejestracyjny _________ (jeśli kilka, wskazać wszystkie).  Numer paszportu technicznego (paszporty każdego samochodu) ___________.  Kierowca (kierowcy) pojazdu to kierowca 1: _ (P.I.) _______, paszport (seria, numer) i kierowca 2 _______, paszport (paszporty) (seria, numer) ).
     Prosimy o jak najszybsze przejście ukraińskiej kontroli celno-paszportowej dla tych towarów i pojazdu je przewożącego.
 Osoba upoważniona (podpis)
Lwów teraz jest miastem mniej niebezpiecznym niż inne. Są alarmy lotnicze, dzięki Bogu nie było bombardowań.
Przyjmujemy we Lwowie uchodźców przemieszczających się na granicę. Pierwsi przybyli w drugim dniu wojny, w piątek. Od piątku do niedzieli przewinęło się parafialne pomieszczenia 60 osób, w tym 35 dzieci. Nocowali, jedli. Byli lub ludzie z takich miast: Kijów, Żytomierz, Zaporoże, Perszotrawiensk (koło Mikołajowa), Kamieńskie, Krywyj Rig. Przyjeżdżają wymęczeni i bardzo przestraszeni.
Przejazd po Ukrainie trwa teraz długo, zakorkowane są drogi, jest wielu  punktów kontrolnych. Ośmioosobowa rodzina która przyjechała dziś wieczorem z rejonu Mikołajowa (około 800 km) jechała od piątku popołudnia.
 Większość po dniu lub  dwóch udawała się dalej na granicę, niektórzy na Zakarpacie. 8 osób zostanie dłużej. Wiedzą, że na granicy będą stać nawet dwie doby.
Mamy w domu parafialnym tylko jeden gościnny pokój, urządzamy noclegi w salkach. Parafianie przynoszą materace, pościel, żywność Przekazaliśmy koce i materace rodzinie parafian, którzy organizują pomoc w swoich rodzinnych Mościskach (przed przejściem granicznym Szegini /Medyka) dla stojących w kolejkach pieszych na granicy (rozciągnięte na 37 kilometrów).
Zostaję tutaj. W kościele wszystkie nabożeństwa odbywają się. W niedzielę przyszło mniej, jedną piątą, bo wielu unika wychodzenia z domów. Ci, którzy przyszli zostali dłużej, prowadzili wspólne modlitwy. Parafianie że wspólnot neokatechumenalnych przyszli prawie wszyscy.
  Zadziwia gorliwość parafian. Przygotowywali posiłki, lepili pierogi, przygotowywali sale do przyjęcia. Ktoś przekazał 10 tys.grywien (więcej niż miesięczna pensja) już pierwszego dnia wojny, przewidując, że będą u nas uchodźcy.
Znakiem Bożym jedności jest fakt, że – ciekawe – od soboty wieczór do niedzieli wieczór wszyscy przebywający w parafialnym domu (14 osób) to baptyści i ewangelicy (zielonoświątkowcy) z Kijowa, Żytomierza i Zaporoża. Byli na mszy, przemawiali… Parafia św. Jana Pawła obejmuje południowe dzielnicę Lwowa (dawny Kulparków, Bobdarówka, Persenkówka oraz podlwowskie Sokolniki i Sołonkę) Sam kościół po drugiej stronie granicznej ulicy. Jesteśmy przy granicy miasta, przy wielkiej ulicy w kierunku południowym. Trudniej się dostać, ruch samochodowy jest spowolniony, bo na ulicach są rozstawione „blok posty”, kontrolujące przejeżdżających (obrona przed dywersantami).
Ponieważ w naszym Domu św. Jana Pawła II prowadzone są zajęcia dla dzieci z autyzmem, do naszych nauczycieli zgłosili się i jadą z Kijowa trzy rodziny z dziećmi z autyzmem, którzy -jak Bóg pozwoli – od wtorku będą mieszkać u nas, a nauczyciele poprowadzą dla nich zajęcia.
Bóg jest i pomaga. Pomoc otrzymana w pierwszych godzinach wojny, od ludzi tu i z Polski, pozwoliła zorganizować pierwsza pomoc.
Nie widzę, by wojna zabierała wiarę, raczej odwrotnie.
  Najpilniejszą potrzeba: grube materace i żywność. Dopóki nie ruszą transporty z Polski, na razie zakupuję wszystko tutaj. Mogę pobierać z konta polskiego,
Parafia św. Jana Pawła II we Lwowie. Bank Pekao SA  IBAN PL 86 1240 2395 1111 0010 6396 5945 BIC (СWIFT) : BP KO PL PW
ks.Grzegorz Draus
Parafia św. Jana Pawła II
Lwów
81130 Sokolniki, Stryjska 6
Piąty dzień wojny:

Jesteśmy na tyłach, nie przeżywamy tego co ludzie w Kijowie. Kijów – miasto biznesu.

W poniedziałek wieczorem msza, po niej katecheza, chyba jedyna w czasie wojny na Ukrainie. 12 osób(!). Potem zawożę do domu, bo o 22 „godzina komendandska”, czyli godzina policyjna. Blok-posty, czyli mury z worków z piaskiem i betonowych bloków. Kontrole gwardii narodowej. Trzeba ochronić się przed niebezpieczeństwem przenikania do miasta dywersantów, jak to jest w Kijowie. Swoista przepustką jest … polski dowód osobisty. Nawet w czasie godziny policyjnej. Z ukraińskim paszportem mogli by mnie z busa zaciągnąć do wojska.
„Jak to będzie…, O,…jeszcze Polska nie zginęła!!” szuka w pamięci żołnierz. Wylew szacunku do Polaków. „A wiemy, wy tu na macie w kościele dom dla uchodźców!”
Otrzymuję znany z ogłoszeń internetowych telefon, że matka z dzieckiem jest na dworcu i nie ma gdzie się podziać. Już przed dworcem dzwonią, że znalazł się jakiś dom. Ale idę na dworzec. Tłumy na przyjeżdżające nie wiadomo kiedy pociągi. Do nich  pierwszeństwem wchodzą matki z dziećmi.
Pytam się służb wolonterskich „Ktoś szuka noclegu?”. Bo jak to wracać pustym samochodem, jeśli mamy miejsca. I pytają: „Zabierzecie ich?” Ilu? Nie wiem proszę policzyć…. Jest 31. Afgańczycy, kilka rodzin, dziewięcioro dzieci, już urodzonych i mieszkających w Kijowie. Biznesmeni, mają owocowe hurtownie, wykształceni, wśród nich studentka filologii hinduskiej w Delhi.
 Każdy zostawił drogie składy i domy, bo po co one, jeśli miała by na nich spaść bomba. Jedziemy, ale nie zmieścimy się do busa. I wtedy perełka wojennej organizacji. Wolontariusz dzwoni i w kilka minut zjawiają się czterej kierowcy z samochodami. Tego wieczoru jeden parafianin wydał cztery średnie miesięczne pensje na materace…Przydały się już od wieczora w naszym Domu św.Jama Pawła II.
A o czwartej w nocy telefon „Słyszałam że przyjmujecie uchodźców…” Jadę . I już na dworcu kolejny telefon. Mama, dwoje dzieci, mama, córka. Na dworcu  mama z ciemnoskórym synkiem widzi sutannę i z zaufaniem prosi „Czy  zawieziecie do ńdomu za adresem…” Lwów nocą piękny. Centrum bez blok postów, które są na wszystkich rogatkach.
Dom się rozszerza i stół się rozszerza… Wszyscy się zmieścili i zjedli. Produkty żywnościowe przynoszone przez parafian, hurtownie ogłaszające „przyjeżdżajcie, z rampy powrzucamy, napiszcie dla ilu osób.”
Tej nocy 42 wojennych uchodźców.
ks.Grzegorz Draus, Parafia św. Jana Pawła II, Lwów
Szósty dzień wojny.
Wojna przedłuża czas. Nie tylko, że każda godzina to czas cierpienia. Nie wiem dlaczego godziny wojny trwają bardzo długo. Może dlatego że tak wiele się dzieje.
Nasz Dom św. Jana Pawła II ożywiony rodzinami wysokiej kultury  kijowskich Afgańczyków. Dbają o czystość budynku, zbierają i wynoszą śmiecie, wspólne podejmowanie decyzji. Dzieci najspokojniejsze i najbardziej grzeczne jakie widziałem.
Ciągle telefony, częste zmiany zapowiedzianych przyjazdów. Dwa małżeństwa z Charkowa, ale jest problem. Mężczyźni, powinni być w wojsku albo w podobnych służbach. Pytam się policji, mówią że mężczyźni muszą zgłosić się do wojskowej komandentury.
     Nasi przesympatyczni Afgańczycy z Kijowa mówili z wdzięcznością że zobaczyli tu oblicza Boga. Znaleźlismy im miejsca w autobusie – to był cud, bo ich jest 31. Już są bezpieczni w Poznaniu.
    Dzwoniąc z Administracji rejonu. Czy przyjmiecie osiem kobiet, jedna z nich w bliźniaczej ciąży, są w nas już trzeci dzień, nich ich nie chce, bo to Romowie, ale nie z tych biednych. Istotnie, bardzo elegancko ubrane, z wielką kultura.  Z Zaporoża. Nie jada do Polski, zostaną do końca wojny. Jedno z bliźniąt już nadano imię…Grzegorz :).
    Od rana nowi przybysze. Płacząca z dzieckiem mieszkająca obok zniszczonej bombami wieży telewizyjnej w Kijowie. Płaczemy razem.
Dotarła pierwsza pomoc z Polski. Naklejki „Polska solidarna z Ukrainą”, i imienne paczki z napisem „Parafia św. Jana Pawła II” i serca z barwach polskich i ukraińskich
ks.Grzegorz Draus
„Czy są tutaj piwnice?”…pyta pięcioletni chłopiec z Kijowa. Piwnice – znaczy bezpieczeństwo….
Życie pod bombami…
Opieka terapeutyczna nad najsłabszymi ofiarami wojny.
Pedagodzy dzieł pedagogicznych Parafii św. Jana Pawła II we Lwowie: Klubu „Kaktus” prowadzący terapię dzieci z autyzmem oraz Europejskiego Centrum Rodzinnego „Tradycja” prowadzą codziennie zajęcia dla dzieci uchodźców wojennych przebywających w Domu Jana Pawła II we Lwowie. Przez Dom przewinęło się ponad tysiąc osób, połowa z nich to dzieci. Nawet krótkie oderwanie od wspomnień nocy spędzonych w piwnicach lub na szynach stacji metra, strachu słyszanych wybuchów może być ciężką traumą obciążającą przyszłość. Stąd tak ważnym jest troska w pierwszych dniach ciężkich przeżyć wojennych. Msze św., katechezy, dialogi duszpasterskie, codzienne pedagogiczne zabawy dla dzieci, zajęcia muzyczne, konna terapia oraz spotkania dorosłych z psychologiem są przejawem dobra zwyciężającego zło.
09.03.2022
Nasz Dom św. Jana Pawła II, wszystko zapełnione, około 150 ludzi. Sa tez w moim mieszkaniu. Ekipa wolontariuszy powiedziała mi, żebym wczoraj spał nie nad zakrystią, ale w sali („bo nikogo nie ma i cieplej”). W środku nocy budze się, a sala pełna ludzi którzy przybyli w nocy. Od drugiego dnia wojny, kiedy przybyli pierwsi uchodźcy, przez nasza Parafie przyszło około tysiąc ludzi. Jak odmówić dzwoniącym „jestem z dziecmi z Charkowa, dwie noce w piwnicach, półtora doby na stojąco w pociągu…”
Dziś będzie kardynał Krajewski.
13.03.2022
Z Modlitwą o pokój w czas wojny. Wysłannik Papieża Franciszka wśród uchodźców wojennych we Lwowie.
Kardynał Konrad Krajewski, jałmużnik papieski, w środę 9 marca spotkał się z uchodźcami wojennymi, którzy mieszkają w przystosowanych na prędce pomieszczeniach katechetycznych Parafii św. Jana Pawła II we Lwowie.
Kardynał wraz z arcybiskupem Mieczysławem Mokrzyckim odprawił Msze św. w której uczestniczyli uchodźcy i opiekujący się nimi wolontariusze. Kardynał mówił że chociaż nie mówi po ukraińsku, ma ukraińskie serce. Modlił się  „o ustanie tej głupiej wojny”. Odwiedził pomieszczenia, rozmawiał z mieszkańcami, po mszy św. spożył kolacje wraz z uchodźcami.
Od drugiego dnia wojny parafia przyjmuje uchodźców, zasadniczo kobiety i dzieci, przybywających z bombardowanych miejscowości (Kijów, Charków, Sumy, Zaporoże).  Wykorzystując wszystkie pomieszczenia, w tym i mieszkania księży, jednocześnie nocuje ponad 160 osób. Nawet krótki odpoczynek, po dniach spędzonych w schronach i kilkudniowej podróży, zestresowani uchodźcy potrzebują odpoczynku. Niektórzy z nich zostają na dłużej, do zakończenia wojny, gdy tylko będzie możliwy powrót do domów. Od początku przez Dom św. Jana Pawła II przeszło około półtora tysiące uchodźców. Oprócz posiłków i miejsc do spania Parafia troszczy się o duchową odnowę, oferując gościom nabożeństwa i katechezy dla dorosłych i spotkania duszpasterskie. Oprócz proboszcza, ks. Grzegorz Drausa, posługuje o. Błażej, oblat z Parafii św. Marii Magdaleny i seminarzyści. Ponad trzydziestu wolontariuszy troszczy się o funkcjonowanie ośrodka. Codziennie spotyka się z uchodźcami i prowadzi w kościele nabożeństwa zaproszony kapłan Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego z klasztoru o regule Góry Afon. Grupa dorośli i dzieci codziennie są prowadzeni przez przewodnika na zwiedzaniu Lwowa. Dzieci codziennie uczestniczą w pedagogicznych zabawach a także w zajęciach jazdy konnej na pobliskim lwowskim hipodromie. Dwoje psychologów spotyka się z dorosłymi. Duchowe zranienia wywołanie wojną muszą być leczone.
ks. Grzegorz Draus
Prafia sw. Jana Pawła II
Lwów
14.03.2022
Mamy juz prawie 200 osób każdej doby.  Prawie wszyscy z najmocniej bombardowanych miejscowości: Kijów, Charków, Sumy..
Kilka mam z dziećmi przyjechało z rejonu Buczy koło Kiowa. Od dwóch tygodni w ich wiosce nie było prądu, w zimnych domach…6-8 stopni. Tereny te przechodziły z rąk do rąk. Kiedy Rosjanie zajęli nie można było wychodzić z dom, bo strzelali do każdego kto był na ulicy. Rozstrzelano nawet rodzinę z małymi dziećmi. W Buczy nie pozwalano na grzebanie ciał, trupy były pożerane przez psy.. Uciekinierzy z tych terenów pierwszy raz w Domu św. Jana Pawła II we Lwowie pierwszy raz od dwóch tygodni spali w ciepłym domu i bez strachu przed bombardowaniem.
ks. Grzegorz Draus
Lwów
18.03.2022
Dziękuję za wszelką pomoc Nadal – niestety przybywają uchodźcy wojenni, każdego dnia przebywa  około dwustu w  naszym Domu św. Jana Pawła II, wiele żywności, śpiworów, środków czystości przekazujemy w inne punkty we Lwowoeі także na wschód (Kijów, Żytomierz, Kamieńskie i inne), gdzie są jeszcze większe potrzeby.
Mam prośbę o gdyby ktoś mógł przekazać coś z najbardziej teraz potrzebnych rzeczy, to informuje, że co kilka dni z Lublina do Lwowa jeździ TIR od Fundacji Godne Życie Jan Bojarski +48 605 577 634, może się z nim skontaktować w sprawie. zabrania pomocy.
ks.Grzegorz Draus